Translate

środa, 11 lipca 2012

Kopytka, kopytkę i kopytki


Dziś proponuję zrobić kopytka :D Jedno z naszych ulubionych dań ziemniaczanych. Zrobić kopytka to nie sztuka jak większość osób zauważy, ale moi mili powinniście wiedzieć tak samo dobrze jak ja, że wiele osób w obecnych czasach nie wertuje książki kulinarnej tylko odpala kompa, włącza ipoda bądź co ciekawsze dzwoni po ludziach i zbiera informacje na temat danego przepisu :D Wiem, bo sam często tak robię i nie mam się czego wstydzić. Jak to kiedyś mi powiedział jeden z bardzo dobrych kucharzy wszyscy korzystamy z przepisów. I tylko ci co robią na tak zwanego "odczepnego" ich unikają, bądź osoby te mają tak doskonałą pamięć, że jedno przeczytanie przepisu wystarczy by zapamiętać recepturę na wieki wieków amen.

Co nam będzie potrzebne do naszych kopytek:

- 1 kg ziemniaków ugotowanych i ugniecionych bądź przepuszczonych przez praskę do ziemniaków
- 250 g mąki
- ok 2-3 łyżki mąki ziemniaczanej
- 1 jajko
- sól


Z naszykowanymi składnikami możemy już prawie przystępować do pracy, ale niestety jest jedna rzecz, o której muszę wam powiedzieć. Ciasto na kopytka jest strasznie niecierpliwe i nie może długo poleżeć po zagnieceniu, więc radzę wam od razu wstawić osoloną wodę przed zagniataniem, bo potem to może się okazać, że ciasto nadaje się tylko do jednego, a tego raczej nikt z nas nielubi.

Z zagniecionego ciasta odkrawamy  mniejszy kawałek obtaczamy w mące i rolujemy. Po zrolowaniu delikatnie zgniatamy górną część i zaczynamy kroić nasze kopytna.


Pocięte elementy układamy na deskę opruszoną mąką i zabieramy się za następny kawałek.


Tak naszykowane kopytka gdy już będziemy mieli pełną deskę bądź skończy nam się ciasto wrzucamy na gotującą osoloną wodę, po chwili mieszamy by nasze cuda się nie posklejały w jedno wielkie kopytko i gotujemy jakieś 5 minut po wypłynięciu. Odcedzamy na durszlak bądź łyżką cedzakową. Gotowe kopytka możemy podawać prosto z wody po delikatnym odcieknięciu.
Kopytka najlepiej smakują z sosami mięsnymi bądź po prostu z przesmażoną cebulką.

Udanego kopytkowania i smacznego życzy Michał.



środa, 4 lipca 2012

Rogaliki drożdżowe - po prostu pycha


Witam wszystkich. Dziś zrobimy sobie rogaliki drożdżowe z dżemem truskawkowym.
Co niektórzy powiedzą, że to nuda, ale możecie mi wierzyć nie ma nic tak cudownego i pysznego na poranne śniadanko jak takie rogaliki z mlekiem bądź kakao. To super początek dnia dla każdego. I nie jest to ważne czy pracujecie czy jeszcze jesteście dziećmi. Ja pamiętam takie rogaliki na śniadaniu jak jeszcze uczęszczałem do szkoły. Moja mama je dość często robiła. Więc prawie zawsze był kubek mleka bądź kakao i nie ważne było czy klasówka czy odpowiedź przy tablicy to pojawiał się uśmiech na twarzy.
Troszkę się rozpisałem, bo wspomnienia się uaktywniły. Wybaczcie ten słowotok :D
Więc tak, co nam będzie potrzebne do wykonania tych smakołyków:

- 1kg mąki zwykłej
- 1 i 1/2 szklanki mleka
- 250g masła (tylko uważajcie i nie dajcie przypadkiem takiego z solą, mnie się raz zdarzyło:( więc ostrzegam)
- 2 jajka
- 100g drożdży świeżych
- 7 łyżek cukru i troszkę soli
- marmolada ok 500g (oby jak najgęściejsza, nie będzie wam rogalików rozsadzać)
- 1 białko do posmarowania rogalików i cukier waniliowy do posypania
- olejek waniliowy bądź migdałowy (jeśli ktoś lubi mocniejszy zapach)

Zaczynamy od naszykowania rozczynu z mleka, drożdży, soli i cukru (1 łyżka wystarczy), mieszamy aż uzyskamy jednolitą masę. Dosypujemy trochę mąki i znów mieszamy. Oprószamy delikatnie mąką i zostawiamy do wyrośnięcia. Nie bierzemy całego mleka tylko jedną szklankę, a połówkę zostawiamy i dosypujemy do niej mąkę by w ten sposób zrobić duszę do ciasta :D Wiem że to troszkę dziwnie brzmi ale tak to się nazywa. Dzięki temu wasze rogaliki nie będą takie suche.

Roztapiamy nasze masło i zostawiamy je by troche przestygło. Po wyrośnięciu rozczynu zabieramy się za ciąg dalszy pieczenia.


Łączymy wszystkie składniki naszego ciasta i zagniatamy. Gdy ciasto już jest wyrobione przekładamy je  z powrotem do czystej miski i zostawiamy do wyrośnięcia.


Po wyrośnięciu należy ciasto "przegnieść" to znaczy wyjąć z miski i je zagnieść jeszcze raz. Powtarzamy czynność ok 2 razy. Ciasto w ten sposób straci nieprzyjemny zapach i posmak drożdży.


Po procesie dorastania ciasta czas na podzielenie go na mniejsze części. W moim wypadku jest to 6 kul o mniej więcej tej samej wadze, i znów pozostawiamy je na chwilkę by podrosły.


Zabieramy się za maltretowanie naszego ciasta. Dokładniej mówiąc zabieramy się za wałkowanie, dzielenie i nakładanie marmolady. Rozwałkowuję jedną kulę i dzielę ją na 12 części. Jeśli ktoś ma ochotę może okrąg dzielić na mniej, ale moim skromnym zdaniem to najlepsze rozwiązanie, bo rogaliki nie wychodzą za duże ani za małe.


Rogaliki formujemy zawijając brzeg odciętego kawałka z marmoladą w stronę środka nie za mocno ściskając, aby nie zgniatać formowanych rogalików, bo nam się rozpadną.


Układamy na blaszce i smarujemy białkiem wymieszanym z 1 łyżką cukru waniliowego i oprószamy cukrem... też waniliowym :D


Ułożone i naszykowane wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni C i pieczemy ok 15 minut (ja piekę 10 minut przekręcam blachę i jeszcze 5 minut. Po prostu piecyk lepiej grzeje z prawej, mamy termoobieg).


Upieczone i gorące rogaliki układamy na półmisku bądź talerzyku tak by ich za mocno nie pognieść, i zostawiamy do ostygnięcia. Łakomczuchom od razu mówię, że poparzenie gorącą marmoladą podniebienia nie jest przyjemne :(

Nasze wspaniałe rogaliki są już gotowe. Naszykujmy sobie kakao, lub jeśli ktoś lubi kawusię bądź herbatkę. Życzę wszystkim udanych wypieków i smacznego :D

Pozdrawiam Michał


sobota, 30 czerwca 2012

Pierogi, gorące pierożki



Witam wszystkich lubiących sobie trochę pokucharzyć w swoich kuchniach.
Na dziś mamy pierogi. Jakie pierogi są każdy wie i każdy widzi. Ale jak to mówiła mi moja mama sekret to ciasto. Wiec dziś na ogień wrzucamy "pierogi ruskie" bądź jak kto woli bardziej europejską nazwę "pierogi z serem białym i ziemniakami".
Tak jak powiedziałem zaczynamy od ciasta:

- Mąka 1kg
- Woda 0,5l
- 2 jajka
- olej ok 50-100ml
- Sól

Zagniatamy ciasto. Woda najlepiej jak będzie ciepła, to znaczy w temperaturze ok 30 stopni. Gdy już je zagnietliśmy odstawmy je na chwilkę, niech trochę odpocznie. A do czego nam olej co niektórzy się spytają? Oczywiście do ciasta. Tej sztuczki nauczył mnie pewien kucharz, z którym pracowałem. Olej w naszym cieście powoduje, że ciasto nam nie pęcznieje, więc mamy dużo mniejsze straty przy gotowaniu pierogów. Ok, ciasto mamy już za sobą, więc pora na farsz :D

- 1 kg ziemniaków ugotowanych i rozgniecionych (bądź jeśli ktoś ma praskę przeciśniętych)
- 0,5 kg sera twarogowego (ja wybrałem półtłusty)
- 2-3 średnie cebulki
- sól, pieprz do smaku

Do przestudzonych ziemniaków dodajemy ser twarogowy, sól i pieprz do smaku, i delikatnie mieszamy. Na patelki przesmażamy nasze cebulkę pociętą w drobną kostkę. Po przestudzeniu dodajemy ją do naszej masy ziemniaczano-serowej, delikatnie mieszamy i odstawiamy na chwilkę by się przegryzła.

Już mamy obie rzeczy przygotowane i gotowe do dzieła. Zaczynamy lepienie pierogów. Odcinamy kawałek ciasta, maczamy w mące i rozwałkowujemy. Gdy uzyskamy już odpowiednią grubość rozwałkowanego ciasta wycinamy w nim okręgi tak by nie zachodziły jeden na drugi. Nakładamy na każdy krążek farsz i zlepiamy. Starajcie się też jak najdokładniej wycisnąć z waszych pierożków powietrze tak by była jak najmniejsza przerwa między ciastem i farszem. Zapobiega pękaniu podczas gotowania :D
Pierogi gotujemy w osolonej wodzie doprowadzonej do wrzątku ok. 3-4 minut od wypłynięcia. Najlepiej podawać z przesmażoną cebulką i kubkiem gorącego barszczu czerwonego.

Życzę wszystkim pierogożercom smacznego i pozdrawiam,
Michał





sobota, 23 czerwca 2012

Makaron na sposób chiński




Witam, na pierwszy ogień danie proste i szybkie. 

Makaron na sposób chiński

Do jego wykonania będzie nam potrzebne:
- Oczywiście makaron, ja osobiście w tej wersji użyłem zwykłego spagetti, ok 150g. na 2 porcje.
- pieczarki ok 150g.
- fasolka zielona ok 150g.
- pędy bambusa ok 100g. (chyba, że lubicie bardzo bambusa, wtedy dajecie więcej)
- kięłki fasoli mung 100-150g.
- cukinia młoda ok połowy.
- sos słodko kwaśny ok 50ml. (chyba, że ktoś woli mocniejszy)
- sos sojowy ciemny ok 50ml. (podobnie jak poprzednio)

Czas przygotowywania ok 30 minut.

Ja zaczynam od wstawienia wody na makaron, bo to jest wyznacznik mojego czasu w tym przepisie.
Pieczarki kroimy w ósemki.  Fasolkę na mniejsze części. Wrzucamy pieczarki razem z fasolką na rozgrzany wcześniej wok z niewielką ilością tłuszczu. Przesmażamy chwile. Dodajemy odsączone wcześniej pędy bambusa. Chwilkę smażymy. Dolewamy nasze sosy.
W tym czasie nasza woda powinna już wrzeć. Wrzucamy makaron by zaczął się gotować. 
Na naszym woku duszą się więc pieczarki, fasola i bambus wraz z sosami. Naszą połówkę cukinii kroimy na cztery części wzdłuż, następnie na mniejsze części. Dosypujemy do naszego woka. Dodajemy też naszą fasolę mung. Chwilę smażymy. Makaron już powinien być prawie ugotowany. Dlatego prawie gdyż będzie się jeszcze chwilkę gotował i smażył na naszym woku. Odcedzamy więc go i dodajemy do woka.  Podlewamy niewielką ilością wody (mniej więcej 200ml). Chwilkę gotujemy pod przykryciem, a następnie odparowujemy. Potrawa jest już prawie gotowa. Gdy woda już znikła z naszej patelni, jeszcze chwilkę przesmażamy makaron i wykładamy go na nasze talerze. Można też w ostatniej fazie smażenia podlać go kapką sosów, ale to już rzecz gustu. 
Potrawa skończona. 

Jeżeli chcecie zrobić wersję bardziej sytą to proponuję dodać piersi z kurczaka pokrojone w cieńsze paski wraz z pieczarkami i fasolką do woka. To wzbogaci smak makaronu.

Smacznego.


Powitanie


Witam wszystkich fanatyków kuchni i nie tylko.

Z tego miejsca chciał bym oświadczyć że potrawy umieszczane w tym oto blogu będą wykonane przezemnie bądz przez moją dziewczynę Magdę. Więc będą w 100% sprawdzone a nie tylko żywcem przepisane z innych stron.

Więc zapraszam do lektury i połamania noży.